Brak wypisu, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.
Dziękuję za Twój list. Czytając go wczoraj w pociągu czułem przede wszystkim wielką wdzięczność za to, że Pan upatrzył sobie nas i tak cudownie długo już prowadzi nas tą samą ścieżką obok wielkich dróg. To niebywałe, gdy popatrzymy na to z perspektywy czasu, a perspektywa taka jest już dla nas coraz bardziej możliwa.
Brak wypisu, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.
Jak się macie w Waszej dolince? Dzisiaj odświeżyłem sobie Twojego maila sprzed 3 lat, kiedy kupiliście dom na wsi i wysłałeś okólnik. Pamiętam też i nasze początki, nieśmiałe bardzo, jakoś inspirowane Waszym trudem. I dzisiaj już wszyscy siedzimy na swoim, wrastamy w ziemię, z czasem nabieramy ciężaru, stajemy się „stąd”, a wszystko w swoim tempie…
Bo jest to zamiar heroiczny i awangardowy, który nie może się wydarzyć bez uszczerbku dla każdej z tych unikalnych chwil, darowanych chyba przede wszystkim dla intymnego uczestnictwa. Uczestnictwa właśnie, a nie obserwacji. I nawet mógłbym się zgodzić, ale… co jeśli ktoś czuje trwałe przynaglenie właśnie do tego ryzykownego, pionierskiego zadania bycia kronikarzem łaski?
No właśnie dlatego. Bo wychodzimy. Trzeba zostawić tak właśnie jak jest. Na stole. Niech sobie stoi.
Panie Jezu, naucz nas liczyć dni nasze. Uczyń nas na swoje podobieństwo – dodaj nam mądrości, abyśmy umieli rozpoznać Twoje drogi, dodaj nam odwagi abyśmy poszli za Tobą, gdy już je rozpoznamy, dodaj nam bojaźni, abyśmy w drodze nie trwonili Twoich darów, dodaj nam wiary, abyśmy przyjęli ubóstwo z Twoich rąk.
A więc siedzą tak, pogodnie zobojętniali, a może zasmuceni ku nawróceniu – trudno powiedzieć. Na pewno skupieni w wielkiej ciszy, wrażliwi na szmer łagodnego powiewu, nasłuchujący zapowiedzi, na zawołanie gotowi.
Taka to jest patronka, orędowniczka, pocieszycielka nasza — Gwiazda Morza — bo solidna i pewna, jak żelazo wygrzewające się w rdzeniach gwiazd, ale i ludzka, pełna miłości, jak Najlepsza Matka. Jak mądrość największa, niezawodna, która znajduje radość, gdy towarzyszy życiu ludzi.
Nie wiem, czy ksiądz proboszcz wie, ale osiemnaście lat temu w tym kościele, na tej posadzce oświadczyłem się swojej żonie.