czekamy

ptaszkowie

Powiedz mi

Jednak, powiedz mi, skąd mogę mieć pewność? Otoczyłeś i przeniknąłeś moje życie ciemnością, by rozświetlać je od wewnątrz na tak krótką, na tak słodką chwilę, kiedy zechcesz. Niewidzialny kształt, który przybierają wszystkie drogi przeszłe i te, które rozścielasz przede mną. Och, Ty wiesz jak często są to przepaści, nad którymi zdaje mi się czasem, że słyszę głos: to zawsze jest Moje Serce, ten kolejny krok w ciemność, idź, nie zatrzymuj się, przecież aniołom dałem rozkaz o tobie, one poniosą cię w Jego Płomień. Drogi prowadzą coraz bardziej w głąb, choć biegną przed siebie, jak włókna ściągają mnie po Krwi w Twoje wnętrze, ale tu znajduję ciemność tak inną i wielką, czule przyjmującą i bezbrzeżną w cichym oddaniu, dlaczego więc znów każesz wracać do kształtu, którego przecież nie znam i wciąż go nie widzę, choć co dzień wypróbowuje on moją wiarę. Zadręczasz i poddajesz nas rozkoszy swoją miłością, której ja nie potrafię i nie chcę odmówić. Więc czemu zwlekasz, czemu znów rozpalasz, a potem chowasz ten Płomień, stając się tak maleńki i kruchy, że boję się, by Cię nie zbudzić, gdy podają mi Twoje Ciało do ust. Powiedz mi, skąd mogę mieć tę pewność, że za którymś razem nie skapituluję, że wystarczy mi wiary we własną niemoc, by ściągnąć na siebie Twoją łaskę? Przezwyciężyć się nią będąc bezradną. Przezwyciężyć swoją nicość Twoją miłością do mnie. Zranić duszę na pół i pozwolić, byś we mnie przeszedł – i w tej samej chwili pozostał już.

przywołana
ostatkiem
wiary
po krzyżu
wdrapię się
do Twego serca

Create a website or blog at WordPress.com