czekamy

ptaszkowie

Milczy Twoja dusza do mojej

Nie śpisz jeszcze? Noc jest już późna, przez lekko uchylone okno słychać jedynie szum ciemnej rzeki. Bezlistne drzewo pochyloną gałęzią drży nad jej nurtem, niestrudzenie wyczesując jakieś światło z miejsc, gdzie księżyc wyciszył i schował swój blask.

Przed chwilą we wsi pogasili ostatnie latarnie, a przywabione ciemnością wyszły, jakby na brzeg morza, na chłodne niebo gwiazdy nieme i wielkie, by się nam z powagą w milczeniu przyglądać.

Nie śpisz jeszcze? Ja zasnąć nie mogę. Patrzę, jak leżysz przy mnie ciepły, bliski, z tą swoją dobrą ciszą w duszy, której kształt rysowany czułymi i delikatnymi liniami, staram się teraz na nowo po ciemku rozpoznać.

Jak ziemia, gdy nikt nie patrzy, wypowiada z siebie róże, a dotyk — jasny ogień, tak milczy Twoja dusza do mojej.

Nie śpisz jeszcze, nie śpisz? Posłuchaj ze mną nocy zimowej.