
Jest niedzielny wieczór. Śnieg ubielił krajobraz za oknem i wszystko zdaje się teraz zupełnie niesamowite, zaczarowane, wyjęte wprost z Andersenowego snu.
Mów do mnie łagodnie, mów czyste słowa psalmów miłości, bym nie przestała ci wierzyć.
Z ran i owoców.
Wiedziałaś, że od dziecka czytam światło jak słowo?
Światła na miedzy.
Mój strach.